To pytanie nie jest bez sensu. I nie jest marketingowym chwytem, który ma zachęcić do kliknięcia w tekst.
Temat jest zbyt poważny. Wiem, że od czekania na dziecko można się uzależnić. Tak jak od czekolady, papierosów, zakupów i wielu innych spraw. Wiem, bo sama byłam uzależniona od czekania na dziecko. I wiem sporo o uzależnieniach.
Mój pierwszy zawód to terapeuta uzależnień.
Było mi jednak mało wrażeń i wyzwań, więc rozwinęłam coaching płodności. Miałam potrzebę dzielenia się wiedzą o tym, jak można przejść przez niepłodność mniej cierpiąc.
Wiem, że od leczenia niepłodności można się uzależnić…
Bo czym jest uzależnienie?
To przymus zażywania pewnych substancji lub wykonywania pewnych zachowań. Przymus, którego nie zaspokojenie powoduje rozdrażnienie, smutek, złość. Ale zaspokojenie go przynosi ulgę zaledwie na chwilę. I znowu pojawia się przemożna chęć specyficznego zachowania.
To także szukanie usprawiedliwień i wymówek dla swoich działań. I obwinianie otoczenia za niepowodzenia, za chęć pomocy, za mówienie o problemie.
Bo przecież ja nie mam problemu! I to chyba normalne, że chcę mieć dziecko? Czy jest w tym coś złego?
No… tak naprawdę nie ma w tym nic złego. Potrzeba jest jak najbardziej naturalna, wręcz biologiczna, dodatkowo uwarunkowana kulturowo i wzmacniana przekonaniami społecznymi o tym, że dziecko trzeba mieć, bo inaczej jest się dziwolągiem.
Tylko że każde zachowanie, które przynosi nam straty emocjonalne, życiowe, w relacjach, w rozwoju osobistym lepiej jest dla własnego dobra zmienić.
Kupowanie sobie ubrań, kosmetyków, drobiazgu na poprawę humoru jest oczywistością. Ale są ludzie, którzy uzależniają się od robienia zakupów. I mimo że brakuje im pieniędzy, że nie potrzebują tych rzeczy, to mają poczucie, że bez kolejnej wydanej złotówki ich życie nie ma sensu. Bez kolejnego piwa świat się zawali.
Bez zrobienia kolejnego testu ciążowego tydzień przed terminem miesiączki nigdy nie zajdą w ciążę!
Uzależnić można się od wszystkiego.
Czekanie na dziecko jest traumatyczne i stresujące. Jest wielkim pragnieniem.
Granica między racjonalnym planowaniem starań a „uzależnieniowm” jest cienka.
Jak ją przekroczysz, będziesz miała poczucie, że tracisz kontrolę nad płodnością, jeśli nie wsłuchasz się w sygnały ciała, nie wykonasz 10 zamiast 1 testu, jeśli nie będziesz korygować pomiarów wykresów temperatury z kilkoma aplikacjami wyznaczającymi dni płodne. I wszystko to będzie miało na celu wsparcie twojej płodności.
Przegapisz tylko w ten sposób ważny fakt – stres zabija płodność.
Skupianie się na objawach ciała mających świadczyć o wczesnej ciąży jest zgubne. Przestajesz widzieć i doceniać życie.
Szukasz ekscytacji w oczekiwaniach i marzeniach
Wiem, że to cholernie trudne tak nie robić – ale możliwe.
Potrzebny jest dystans i odpuszczenie.
Komórki jajowe są bardzo wrażliwe, łatwo je zniszczyć, łatwo sprawić, że nie dojrzeją – bo na przykład będą „źle odżywione”. A stanie się tak jak ciało będzie w wiecznym napięciu.
Odpuść to napięcie. Śmiało!
To nie znaczy, że masz zaprzestać leczenia i zaplanowanych starań. Nic z tych rzeczy.
Tylko… zaplanuj je racjonalnie.
Za każdym razem kiedy będziesz miała ochotę na uzależnione zachowanie zrób tak:
Zrób listę swoich zachowań takich jak: mierzenie temperatury, sprawdzanie owulacji testami, aplikacjami, obserwacje napięcia piersi, bóle/kłucia w jajnikach, w podbrzuszu, wchodzenie na fora, grupy i konsultowanie każdej obserwowanej zmiany, rezygnowanie z przyjemności czy innych zadań, bo ewentualnie mogą zaszkodzić implantacji lub wczesnej ciąży…
Pewnie jeszcze kilka rzeczy do tej listy dopiszesz.
Następnie wybierz i przepisz na oddzielną kartkę te, które musisz robić bezwzględnie (bo są zaleceniami lekarskimi albo są twoją potrzebą, jednak realizowaną adekwatnie do potrzeb, a nie w nadmiarze). I rób, sprawdzaj i mierz tylko w takim zakresie jaki teraz zaplanowałaś.
To oczywiście nie sprawi, że nie będziesz miała ochoty na powrót do starych zachowań.
Jednak za każdym razem, kiedy będziesz czuła silną, nieprzepartą potrzebę wykonania nadplanowego działania – zaśpiewaj sobie piosenkę (w myślach jak jesteś wśród ludzi albo pełnym głosem, jak jesteś sama).
Wybierz swój ulubiony utwór, może to być coś zabawnego, albo lirycznego – to ty decydujesz.
To oczywiście tylko jedna z metod nie sięgania po szkodliwe dla płodności zachowania.
Na dobry początek zacznij ją stosować teraz.
PS.
Pobierz bezpłatnie Ebook „Opanuj niepłodność w 5 krokach” i spraw, żeby czekanie na dziecko było łatwiejsze!