Przez halę dworca centralnego w Warszawie ciągnęły tłumy. Z torbami, torebkami, walizami. Na obcasach, w trampkach, na koturnach. Przebijałam się przez tę ludzką ścianę, a w głowie wybrzmiewał mi echem, jak z megafonu głos: „gratuluję! Wszystko wskazuje na to, że jest Pani w ciąży”.
Wspinam się teraz po schodach, do apteki na półpiętrze. Kupuję, zgodnie z zaleceniem lekarza, kwas foliowy – cokolwiek to jest – i zestaw witamin dla mam. Opakowania lądują z grzechotaniem na dnie torby, a ja zsuwam się z powrotem w ciasny tłum. Przez chwilę pozwalam się nieść ludzkiej fali, a potem odbijam w kierunku przystanku autobusu nr 175.
Będę mamą. Mam 25 lat.
Byłam najgorzej przygotowaną do ciąży mamą. Dopiero co z mężem rozmawialiśmy o tym, że może by dziecko, że może by tak w niedalekiej przyszłości… I już. Stało się. Nie zdążyłam nawet zainteresować się tym, co zrobić, żeby wszystko, było dobrze. Czuję się, jakbym przyszła na gotowe. Nieswojo mi z tym. Zazwyczaj, gdy chcę coś osiągnąć muszę się za tym nachodzić, napracować. A teraz nic. Nic do roboty. Na monitorze serduszko wielkości łebka od szpilki. Już pracuje… Co? W tej ciemno-szarej fasolce już płynie krew? Nie wierzę. A on ciągnie dalej… – Właśnie w tej chwili kształtuje się układ nerwowy Pani dziecka. Jak Pani o siebie dbała do tej pory? – pyta i patrzy na mnie oczekując odpowiedzi…
Współczuję kobietom, które nie mogą doświadczać pierwszych chwil macierzyństwa z taką lekkością, jak była mnie pisana.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co czuje kobieta, która z cyklu na cykl doświadcza uczucia rozczarowania. Pewnie sunie razem z tym bezbarwnym tłumem, który wypchnął mnie 17 lat temu z hali Dworca Centralnego. Trzyma ręce w kieszeni płaszcza i przekłada między palcami test ciążowy. Gdzieś tam, kilka przecznic dalej, zatopiony w swoich sprawach mąż, partner, mężczyzna. Przydałoby się z nim porozmawiać, ale jak? Ale o czym? Zwykle przecież śmieje się z babskich dąsów i prosi, żeby wyluzować… Bo w takim zestresowanym ciele nie ma szansy powstać nowe życie…
A jedna kreska to przecież już połowa dwóch…
Nazywam się Monika Kurdej. Jestem terapeutą otyłości. Pracuję z osobami, które pragną zrozumieć swoją obsesję dążenia do szczupłej sylwetki. Czasem trafiają do mnie przyszłe mamy, które wiedzą, że muszą schudnąć – bo to dobre dla ich przyszłego dziecka – i chcą to zrobić mądrze.
W gabinecie słyszę więc, o zmaganiu się z samotnością, o uczuciu odseparowania – od osób mających dzieci, o słabej umiejętności poruszania się w gąszczu wskazówek, co robić, żeby szybko zajść w ciążę.
Część z kobiet, które starają się o dziecko dodatkowo doświadcza napięcia, które towarzyszy konieczności finansowania kolejnych obiecujących badań. Specjaliści, zapominają, że siadają przed nimi żywi, wrażliwi ludzie. Nie mówią ani słowem o tym, jak radzić sobie z uczuciem straty, gdy w kolejnym cyklu, mimo obietnic, pojawia się ten przeklęty okres. Patrzą tylko w swoje tabelki. A gdy nawet zdarzy się taka bardziej wylewna pacjentka, kiwają tylko głowami na znak, że wiedzą, jak boli, to co ją boli.
Prawdziwym, ważnym, problemem kobiet starających się do dziecko jest napięcie, które towarzyszy każdemu nieudanemu cyklowi. „Każda owulacja powoduje powstanie małej rany w jajniku, która musi się wygoić i zamknąć. Przy tym uwalnia się dużo czynników zapalnych.” 1
Do tego codzienny stres – przecież współczesne kobiety nie są samotnymi wyspami na oceanie spokoju.
Liczne oczekiwania względem samej siebie i naprawdę wysoko postawiona osobista poprzeczka.
To wszystko ma znaczenie dla każdej komórki kobiecego ciała, a w połączeniu tworzy osobliwą mieszankę wybuchową.
Nie widać tego na zewnątrz – wszystko dzieje się w środku, w komórkach i w przestrzeniach międzykomórkowych.
Jedna sekunda i kortyzol w górę. Potem odrobinę w dół. Za chwilę znowu w górę. – Ale korki – wzdychasz rozglądając się na skrzyżowaniu w prawo i w lewo, a kortyzol, hop, w górę. – Ależ jestem głodna – mówisz w przerwie między spotkaniami, a kortyzol już dawno zawędrował na wyżyny Twoich możliwości i jest gotowy przekraczać granicę.
Masz na to zjawisko bardzo ograniczony wpływ. Ono się po prostu dzieje.
Z mojej perspektywy nie ma możliwości, aby zacząć pracę nad zdrowiem kobiety, bez podjęcia próby zarządzania stresem.
I teraz, uwaga, najbardziej popularny sposób polega na tym, że mówi się kobiecie, żeby się nie martwiła. Żeby była spokojna. Dobrze wiecie, jak to działa… Na samo wspomnienie po takim gadaniu podnosi się ciśnienie. A kortyzol, hop, w górę.
Czasem kobiety próbują same sobie pomóc i zaczynają żyć z zegarkiem w ręku. Jedzą o pełnych godzinach, ćwiczą monitorując oddech, tętno i spalone kalorie. Znam kobietę, która w przeszłości spotykała się z przyjaciółmi odmierzając czas i wciskając ich jakimś cudem do terminarza.
Łatwo to wymyślić, bo skoro stres generują nieprzewidziane sytuacje, to zaplanowanie wszystkiego wydaje się mieć potencjał. Nic z tego.
Kobiece spełnione życie potrzebuje luzu.
Ten, kto o tym zapomina szybko ląduje w szpitalu. I już pamięta.
Jeśli więc bardzo starasz się o dziecko, i jesteś gotowa zrobić wszystko, aby zajść w ciążę potrzebujesz umieć żyć w swoim własnym harmonijnym rytmie.
Odradzam jednak popadanie w skrajności – czasem przychodzi kobietom do głowy, żeby uwolnić się od lekarzy, którzy nieumiejętnie komunikują się z pacjentkami i przez to już tworzą napięcie, i uruchomić medycynę alternatywną. Zgadzam się, ale nie zamiast medycyny, opartej na dowodach. Tym bardziej, że moc uzdrowicieli bierze się z zaufania ludzi 2 – nie z ich spektakularnej wiedzy.
W leczeniu niepłodności nic nie zastąpi wiedzy klinicznej i nauki.
Ale jeśli Twój uzdrowiciel Ci pomaga, czujesz się dzięki niemu lżejsza, mniej obciążona – korzystaj. Gdy człowiek, jest tak zmęczony, jak Ty, każda forma uwagi i autentyczna empatia mają moc uzdrawiania.
Co jeszcze możesz zrobić, aby pozwolić ciału działać:
Zrób listę tego, co najważniejsze.
Określ zadania, które ładują Cię energią i zadania, które odbierają Ci energię.
W miarę możliwości pozbądź się ze swojej listy zadań, które Cię wypalają. Od teraz, za każdym razem, gdy ktoś chce od Ciebie czegoś – sprawdzaj, czy zadanie pomoże Ci zachować witalność, energię, poczuć się dobrze, czy przeciwnie.
Jeśli należysz do kobiet, które wiele robią dla innych i sprawia im to przyjemność, pomyśl czy te wszystkie zadania naprawdę wymagają Twojej obecności.
Jeśli chcesz być mamą, potrzebujesz energii na swoje sprawy – nie na sprawy innych.
Wysypiaj się. Nie ma nic bardziej groźnego dla kortyzolu, jak zdrowy, spokojny sen. Odkryj, które godziny snu są dla Ciebie idealne i pilnuj, aby zasypiać właśnie w tych godzinach.
Może się zdarzyć, że pracujesz w całkiem niedopasowanych porach dla siebie.
Aby odbudować witalność potrzebujesz dopasować swój styl życia do siebie – nie siebie do stylu życia.
Wspieraj się dietą.
Naturalne produkty, jedzone w regularnych odstępach czasu zrobią naprawdę dobrą robotę.
Pamiętaj o białku. To ono sprawia, że twoje komórki wiedzą, co mają robić. A jeśli jesteś weganką albo wegetarianką, upewnij się, że twoja dieta jest bardzo dobrze zbilansowana.
Z całą pewnością unikaj głodzenia się oraz diet pozornie oczyszczających.
Dobrze w Twojej diecie zrobią ciemne owoce: borówki, śliwki, winogrona, wiśnie, grapefruity. Mają wysokie właściwości antyoksydacyjne – właśnie ich potrzebujesz w sytuacji permanentnego napięcia.
Twój organizm pełen jest wolnych rodników – potrzebujesz mieć możliwość je neutralizować. Naturalne produkty dobrze zrobią Twojemu zdrowiu i samopoczuciu.
Suplementuj:
Witaminę C – stres powstaje w nadnerczach, a następnie naczyniami krwionośnymi przedostaje się do reszty Twojego ciała. Mocne naczynia krwionośne – to mocne nerwy;
Magnez – w sytuacji wysokiego stresu wzrasta wydalanie magnezu z moczem.
Witaminę D3 – koniecznie w okresie od października do marca. Jeśli Twoje przemęczenie i brak witalności wynika z braku słońca, bardzo szybko poczujesz poprawę i przypływ energii.
Kwas foliowy – ma istotne znaczenie dla zdrowego układu nerwowego Twojego przyszłego dziecka. Potrzebujesz kwasu foliowego od pierwszej chwili, już po zapłodnieniu. Dlatego nie czekaj z tym, aż lekarz zdiagnozuje ciążę. Po prostu idź do apteki i załatwione. Oczywiście możesz stosować zwykły suplement wielowitaminowy, ale wybierz taki wysokiej jakości. Najlepiej z dużą dawką kwasu foliowego.
Ćwicz.
Znajdź na to czas. Wymień się z partnerem obowiązkami, albo ustalcie nowy zwyczaj randkowania.
Ćwiczenia mają być dla Was przyjemne – ale wystarczająco intensywne, żebyś poczuła, że ćwiczysz (tak, to bardzo indywidualna kwestia).
Korzystaj też z ruchu na świeżym powietrzu, a szczególnie pamiętaj o aktywności na słońcu.
Korzystaj z życia.
Szczególnie znajdź czas na przyjemności.
Niech Twoje życie ma smak także poza jedzeniem.
Spotkałam wiele kobiet, które nie mają innej przyjemności oprócz jedzenia. Nie musisz zaliczać się do tego grona.
Najprościej będzie, gdy zaczniesz od drzemek i wyrzucisz ze swojego kalendarza spotkania z ludźmi, których nie chcesz widzieć.
Potem dołącz do tego posiłki. Ale uwaga:
zarówno głód, jak i przejadanie się, są przyczynami stresu.
Dlatego masz bardzo ważną pracę do wykonania – potrzebujesz rozpoznać, czym w ogóle jest harmonia Twojego ciała.
Skorzystaj z wsparcia eksperta od układania jadłospisów.
Gdy przeliczy Twoje porcje będzie Ci łatwiej zarządzać swoim talerzem.
Możesz to zrobić także ze mną.
To ważne, żeby umieć przyrządzić dla siebie inteligentny posiłek.
A może zainteresuje Cię mój autorski program wspierania Twojej witalności pt. Energia, i w dzień i w nocy?
Możesz zmienić swój styl życia, krok po kroku, z moją pomocą. Podczas wspólnej pracy określimy powody i przyczyny Twojego przemęczenia i napięcia.
Ten główny powód znasz, ale bywa, że to, co nazywasz powodem, jest objawem czegoś zdecydowanie większego.
Potrzebujesz to odkryć, żeby skutecznie zadziałać.
Stworzymy też listę dodających energię, codziennych przyjemności.
Napięcie, którego nie da się uniknąć w codzienności, nie musi wpływać na Ciebie negatywnie.
Nauczę Cię też 4 zasad dotyczących zarządzania Twoją energią i witalnością.
Dzięki uczestnictwu w programie będziesz kobietą, która jest świadoma potrzeb swojego ciała i wie, co zrobić, aby mądrze się o siebie zatroszczyć.
Na pytanie lekarza – jak Pani dbała o siebie do tej pory? – odpowiesz z uśmiechem. Będziesz cieszyć się swoją ciążą naprawdę.
1 Bernd Kleine-Gunk, „Hormony Kobiety”, Warszawa 2010, str. 51
2 Katarzyna Janiszewska, „Ja nie leczę, ja uzdrawiam. Prawdziwa twarz polskich bioenergoterapeutów”, Kraków 2019
Warto przeczytać: dr Christine Northrup „Ciało kobiety, mądrość kobiety”, Warszawa 2011
O autorce:
Monika Kurdej – terapeuta otyłości, psychodietetyk, coach, trener oddechu i kobiecej złości, autorka licznych publikacji dotyczących kobiecości i zdrowia kobiety, felietonistka, ekspertka Pytania na Śniadanie, Telewizji Republika i Wirtualnej Polski, mówca podczas konferencji promujących zdrowie i długowieczność. Mama dwóch synów (17 i 15 lat). www.zasmakujwzyciu.pl
PS.
Pobierz bezpłatnie Ebook „Opanuj niepłodność w 5 krokach” i spraw, żeby czekanie na dziecko było łatwiejsze!