Rodzina, dzieci – historia jak każda… prawie.
Piękna słoneczna czerwcowa sobota to dzień naszego ślubu.
Właśnie tak zaczął się nasz nowy etap w życiu. Szybko chcieliśmy mieć ją dużą – przynajmniej trójkę dzieci, więc szybko zaczęliśmy starania, i równie szybko zaczęliśmy leczenie….
Niestety…
Gdy do listopada bieżącego roku nie pojawiła się druga kreska na teście zaczęliśmy wizyty lekarskie.
Już po kilku badaniach usłyszeliśmy wyrok – niepłodność idiopatyczna.
To nic, jesteśmy młodzi, silni – nie damy się!
Skończyło się na tym, że możemy mieć dziecko – ale tylko dzięki in vitro.
Więc pełni nadziei wzięliśmy kredyt na pierwszą procedurę.
Był strach, łzy, zastrzyki, wizyty, monitoring i nadszedł dzień punkcji.
Tuż przed Wigilią pobraliśmy 6 komórek, ale musieliśmy przełożyć transfer ze względu na hiper-stymulację.
Odbył się on w lutym.
Podane zostały 2 zarodki, szanse na bliźniaki.
Po 14 dniach zrobiliśmy test.
Niestety negatywny – beta nawet nie drgnęła.
Kolejna próba odbyła się miesiąc później – podali nam ostatni zarodek i niestety klapa.
W 2017r. odkładając każdy grosz, zdecydowaliśmy się podejść do kolejnej procedury w innej klinice.
Znowu porażka!
W 2018 r. pojawił się program badań klinicznych, w których wzięliśmy udział i pomimo zmiany leków oraz historii leczenia (mimo iż był to już siódmy transfer) nie udało się.
Nasz entuzjazm gasł bardzo powoli wraz z licznymi wizytami u najróżniejszych doktorów.
Przez te lata walki mocno odczuliśmy to finansowo i psychicznie.
Mamy jeszcze 2 zamrożone zarodki, ale niestety finanse mocno nas ograniczają.
Najgorszym momentem pary starającej się/bezpłodnej są święta i spotkania rodzinne.
To na nich są zadawane bardzo niszczące wręcz pytania, właśnie o potomstwo.
Wy tyle lat po ślubie a nie macie dzieci?
Jesteście samolubni, bo żyjecie tylko we dwoje!
Kto Wam poda szklankę wody na starość?
Niewielka grupa znajomych nam w zupełności wystarcza.
Oboje za alkoholem nie przepadamy, fajki również nie dla nas.
Większość towarzystwa ma już dzieci i kontakt powoli wygasa.
Tak to działa – nas boli, że u nich się udało, oni się cieszą z powodu ciąży.
I nie jest to jakaś „chamskość”…
Jeżeli masz ten sam problem co my – wiesz o czym mówię.
Marzenia?
Tak, cały czas je mamy!
Wierzymy, że dobrzy ludzie pomogą nam w zbiórce.
Nawet najmniejsza cegiełka doprowadzi nas do szczęścia – serduszka i małych stópek, które będą biegały po naszym domu.
Kończąc – prosimy o wsparcie!
Prosimy o wsparcie nas w serwisie pomagam.pl.
Ze względów finansowych samodzielnie niestety nie damy rady podejść do kolejnej procedury in vitro.
Mamy jeszcze zamrożone zarodki…
Justyna i Karol
KLIKNIJ TUTAJ – LINK DO ZBIÓRKI