Niepłodność – to słowo wywołuje lęk i mnóstwo nieprzyjemnych emocji.
Niemoc zajścia w ciążę, przeżycia cudu porodu. Niemoc bycia matką. Rodzicielstwo, sprawa wydawać by się mogło tak podstawowa, naturalna, wpisana w biologię, a tu… problem.
Kiedy czegoś chcesz nie masz, kiedy w dodatku nie do końca jest to zależne od ciebie, przeżywasz huśtawkę przykrych emocji i nastrojów. Być może tak, jak w poniższej historii:
Kinga z Markiem od pół roku starali się o ciążę. Najpierw spontanicznie, po prostu seks bez zabezpieczenia. Po 3 miesiącach Kinga kupiła testy owulacyjne – po to, żeby na pewno trafili w „te” dni. Przez kolejne pół roku Kinga mierzyła także temperaturę. Brała kwas foliowy, ograniczyła picie alkoholu, rzadziej chodziła na siłownię, żeby nie przeciążać organizmu.
Marek starał się rzucić palenie, przestał chodzić do sauny (przebywanie w wysokiej temperaturze obniża jakość plemników – tak mu wyczytała Kinga w artykule o niepłodności).
I tak mijały kolejne miesiące, cykle…
Oboje poszli do lekarza. Marek miał opory przed oddaniem nasienia do badań. Według niego, to takie „niemęskie”. Dał się jednak namówić Kindze. Chciał być ojcem i uznał, że w jakiś sposób musi się poświęcić, coś dla dobra sprawy zrobić. Wyniki jego badań wyszły bardzo dobre. Ucieszył się, że przynajmniej z jego strony wszystko jest w porządku. Pomyślał, że dzięki temu, będzie miał więcej siły i energii żeby wspierać Kingę. Dla niego posiadanie dziecka to była wspólna sprawa.
Kinga natomiast poczuła, że cały ciężar odpowiedzialności za niepłodność spadł na nią. Była tym przerażona. Poczuła lęk. Czuła się winna.
Na rozum wiedziała, że to nie jej wina, ale emocje… one pojawiały się same, niechciane. I myśl w głowie o byciu winną też. Nie udawało jej się odpędzić. Zresztą, Kinga nawet nie próbowała. Uznała, że to pewnie kara za coś, co nie tak w życiu zrobiła.
Taki stan emocjonalny Kingi bardzo utrudniał jej funkcjonowanie.
Badania Kingi nie były dobre, ale nie przekreślały szans na zajście w ciążę. Lekarz powiedział, że poza lekami potrzebny będzie obojgu, a zwłaszcza Kindze spokój, psychiczne odprężenie, więcej relaksu i pozytywnego myślenia.
Kinga zaś czuła złość.
Płakała, że to jej wina. Oczekiwała zrozumienia jej łez przez Marka, który na ile umiał, starał się być przy niej i pomagać. Kinga częściej była nerwowa, niespokojna. Częściej się kłóciła, ograniczyła kontakty towarzyskie. Nadal oczywiście chodziła do lekarza, brała leki, badała hormony.
Ponieważ rozważali z Markiem podejście do zabiegu in vitro zaczęła się interesować procedurą, potrzebnymi badaniami.
Była w stanie zrobić wiele, żeby mieć dziecko. Właściwie to wszystko, co możliwe.
Uważała że jest silna, bo przecież nadal pracuje, funkcjonuje. Leczy się, z kilkoma znajomymi się spotyka (choć rzadko).
W środku w niej, jak gwóźdź w sercu siedziało poczucie winy, że dziecka nie mają przez nią. Płakała po nocach, a w dzień prowokowała sprzeczki z Markiem.
Uważała również, że ma prawo poużalać się nad sobą, bo… nie ma dziecka, nie ma celu w życiu, a przecież tak bardzo chce zostać mamą. Jak już zajdzie w ciążę i urodzi, to wtedy dopiero będzie szczęśliwa i będzie najlepszą mamą pod słońcem. I najlepszą partnerką i kobietą i córką i pracownicą (jak już po macierzyńskim wróci do pracy).
Uznała, że nikt jej nie rozumie.
Zalogowała się na fora dla osób niepłodnych. Tam spotkała kobiety, które podobnie jak ona czekały na ciążę. W rozmowach skupiały się na fizjologii rozwoju jajeczka, endometrium macicy, poprawie jakości spermy i na tym, że tęsknią za macierzyństwem. Że już nie mają siły nawet płakać, ale walczą do końca, żeby być w ciąży. Walczą o dziecko.
Dobrze jest znaleźć się w grupie, która rozumie, przeżywa podobne problemy. To daje tymczasową ulgę emocjonalną. Tylko nie będzie poprawy samopoczucia i wzrostu szans na zapłodnienie i ciążę, jeśli nic poza chwilą spadku napięcia nie będzie się w życiu tych kobiet zmieniało. W życiu Kingi również.
Wiele kobiet leczących niepłodność jest dobrej myśli, ale NIC nie robią ze swoim stresem, emocjami, pozytywnym myśleniem, relacją w związku. NIC nie robią dla siebie.
No nie, jedno robią – użalają się nad swoim losem i cierpią walcząc w milczeniu o dziecko. A partnerzy są albo źli, bo nie rozumieją, albo na szczęście są wspierający – bo we wszystkim kobietom ustępują, nie mówią co sami czują, co im ta sytuacja starań o dziecko robi z psychiką. Bo ważna jest dla nich ich kobieta. Tak jak u Kingi i Marka.
Kinga wkręciła się w niezdrowe przekonania, zaczęła źle o sobie myśleć. Nie radziła sobie z emocjami, nie umiała ich uspokoić na dłużej. Prościej i łatwiej było poużalać się nad sobą.
Dlatego pytam się ciebie, kobieto lecząca niepłodność: czy chcesz mieć dziecko i ile jesteś w stanie zrobić, aby być matką?
Pewnie wszystko. Ja tak miałam. Wiem, co trzeba zrobić, aby dać sobie szansę na ciążę:
NAJPIERW ZRÓB COŚ DLA SIEBIE
Często słyszy się, że to co nas dotyka w życiu ma czemuś służyć, coś uporządkować, czegoś nas nauczyć. Musimy odrobić jakąś życiową lekcję aby dostać to, czego pragniemy.
Zastanów się, skoro już masz zdiagnozowaną niepłodność, skoro przeżywasz różne burzliwe emocje (jak gniew, wstyd, lęk, żal, złość), masz niekorzystne przekonania na swój temat, swojej osoby, swojej płodności, swojego związku… to może przestań użalać się nad sobą i swoim losem. Zrób coś, aby to zmienić.
Przestań walczyć z rzeczywistością. Zaakceptuj ją. Wycisz się. Skup się i zastanów, co możesz zrobić dla siebie, jaką lekcję z rozwoju osobistego musisz odrobić, żeby przybliżyć się do celu jakim jest macierzyństwo?
Może musisz zweryfikować swoje przekonania życiowe, korzystniej ukierunkować myśli, poprawić ważne dla ciebie relacje, być bardziej pewną siebie, asertywną. Umieć godzić się z tym, co nie zależy od ciebie i zmieniać to, co zależy i nauczyć się to rozróżniać?
Pracuj nad swoją psychiką, nad swoim nastrojem, pogodą ducha, odwagą do przyjmowania przeciwności losu.
Rób to, co możesz, na co masz wpływ. A na pracę nad samą sobą masz wpływ.
Masz moc zmieniania swoich myśli i przekonań.
Masz władzę nad swoimi reakcjami emocjonalnymi.
Możesz oswoić swój lęk i stres.
Możesz żyć szczęśliwie już dziś. Czekając na dziecko. Ono jest super ważną sprawą w twoim życiu i najważniejszą potrzebą. Wiem.
To przestań się użalać że go nie ma i weź się w garść. Odrób życiową lekcję, żeby dziecko mogło do ciebie przyjść.
Może ono chce mieć mamę szczęśliwą już dziś?
A jeśli bycie matką nie będzie ci dane (nie wszystko od nas zależy, nie na wszystko mamy wpływ) – będziesz umiała to zaakceptować. Znaleźć inny życiowy cel. Brak dziecka nie będzie tak bolał jak teraz. Choć zawsze w sercu będzie blizna po niespełnionym marzeniu – nie będzie ona bolała.
Tak więc przestań się skupiać na użalaniu się nad sobą. Rób to co możesz, żeby mieć dziecko, także pracuj nad sobą. Nad swoją psychiką i pozytywnym myśleniem.
Bądź szczęśliwa już dziś.
Odrób tę lekcję.
Co możesz zrobić:
– czytaj artykuły poświęcone znaczeniu psychiki w leczeniu niepłodności
– idź na terapię do psychologa lub zapisz się na sesję do coacha płodności
– zapisz się na jogę (lub pilates, zumbę, lekcje tańca)
– znajdź sobie hobby, rozwijaj swoje zainteresowania
– dobrze myśl o sobie, swoim związku, swoim życiu
– bądź wdzięczna za to, co masz, za to, co już dostałaś od życia (zdrowie, pracę, miłość, przyjaźń, talenty i umiejętności…)
– śmiej się i szukaj wokół siebie powodów do radości
TO NAPRAWDĘ DZIAŁA!
(09.12.2014)
PS.
Pobierz bezpłatnie Ebook „Opanuj niepłodność w 5 krokach” i spraw, żeby czekanie na dziecko było łatwiejsze!