Pozytywne myślenie to coś, czym osoby leczące niepłodność są po prostu bombardowane przez otoczenie (tak, wiem, w moich postach na facebooku też do niego zachęcam 🙂
Według potocznego rozumienia (wnioski wyciągnęłam z rozmów, wpisów w komentarzach z różnych profili na fb, czytania forów poświęconych niepłodności) magia pozytywnego myślenia ma zapewnić szybkie zajście w ciążę.
To nie tak!
Chciałam w dzisiejszym wpisie odczarować magię pozytywnego myślenia, urealnić je i dostosować do sytuacji kobiet leczących niepłodność.
Generalnie jestem za pozytywnym myśleniem. Uważam, że należy dostrzegać to, że szklanka jest do połowy pełna i czerpać z tego dobrą energię.
Mam poczucie, że sami czasami bojkotujemy pozytywne myślenie i wymagamy od niego za dużo. No i boimy się rozbudzonych nadziei, więc lepiej być pesymistą niż optymistą (i wtedy ewentualnie dać się przyjemnie zaskoczyć).
Jak to wszystko się przeplata w leczeniu niepłodności?
Wiele par… wiele kobiet leczących niepłodność po początkowej fazie starań o dziecko, kiedy naprawdę myślą z optymizmem, nadzieją i radością, z czasem, kiedy czas czekania staje się coraz dłuższy i dłuższy gubią optymizm i radość życia jako całości. Tęsknota za macierzyństwem zaczyna przesłaniać cały świat. To normalne, a jednak hasło „myśl pozytywnie”, „bądź optymistką”, „uwierz że się uda” traktują niemalże jak obelgę. Poza tym – nie chcą myśleć pozytywnie, przecież mają dowody na to, że takie myślenie nie działa – nie są w ciąży!
Konieczność „pozytywnego myślenia” może je również wprowadzać w stan poczucia winy, że może dlatego nie są w ciąży, bo jednak za mało tego chcą, za mało się starają, za mało relaksują, za mało leczą… Myślą „za mało pozytywnie”?
Zaczyna się zamartwianie o przyszłość. Kobiety wolą martwić się i przewidywać trudności – to taka asekuracja przed kolejnym niepowodzeniem. Taktyka polegająca na uprzedzeniu porażki, kolejnej miesiączki, kolejnego nieudanego transferu.
„Nie myślę pozytywnie bo i tak wiem, że to nie sprawi że teraz zajdę w ciążę. Cierpię, więc po co i jak mam myśleć pozytywnie?” „W tym momencie mojego życia to za trudne”.
Pojawiające się poczucie winy wyrasta z przekonań nabytych w czasie dorastania, że my, kobiety powinnyśmy umieć sprostać życiowym wyzwaniom i różnym kobiecym powinnościom takim jak sprzątanie, gotowanie, dbanie o ciepło domowego ogniska, rodzenie dzieci… I skoro kobieta nie zachodzi w ciążę to odbiera to jako niemożność realizacji ważnego zadania życiowego powierzonego jej przez społeczeństwo, przez naturę…
Jak w związku z tym myśleć pozytywnie, skoro „to ja, skoro to przeze mnie, przez moje deficyty, uszczerbki na zdrowiu, zachowanie wobec partnera ( i wiele, wiele innych przykładów) nie mogę mieć dziecka”! Po prostu… nie warto?
Kobiety mają też tendencję do popadania w stan bezsilności („nic nie zależy ode mnie, nie mam wpływu na przyszłość”) i wtedy narzekają, płaczą, użalają się nad swoją sytuacją. To takie magiczne myślenie, że jak ponarzekam, to będzie mi lżej, uwolnię się od nagromadzonych emocji. Na chwilę pewnie tak jest. Ale tylko na chwilę.
Niemożność sprostania naturalnej dla fizjologii kobiety sprawy jaką jest dawanie życia wywołuje poczucie winy. A jak można myśleć pozytywnie o sobie i swojej przyszłości żyjąc z takim przekonaniem?
Ano pewnie nie można. To nie pomoże w staraniach o dziecko, a jedynie pogorszy codzienne funkcjonowanie w i tak trudnym czasie.
Więc może jednak warto zrewidować przekonania na swój temat, zrezygnować z narzekania i szukania przyczyn niepowodzeń w sobie.
To krok w stronę konstruktywnego pozytywnego myślenia.
Czasami też pojawia się myślenie, że jak zacznę myśleć pozytywnie, to znaczy cieszyć się z tego co mam to zaneguję swoją potrzebę macierzyństwa i posiadania dziecka. No bo skoro się cieszę to znaczy, że przestałam cierpieć, tęsknić, czekać na ciążę, na swoją kolej bycia mamą.
To nie tak!
Myślenie pozytywne nie oznacza pogodzenia się z niepowodzeniami, nie jest zaprzestaniem starań i poddaniem się.
Tęsknota za macierzyństwem, pragnienie zostania matką będzie. Nikt nie mówi, że zniknie albo że pozytywne myślenie ją wyeliminuje.
Bardziej chodzi tutaj o akceptację tego w jakim miejscu życia teraz jesteś.
Daj sobie prawo do tęsknoty za ciążą i dzieckiem i jednocześnie daj sobie prawo do cieszenia się pięknym dniem, miłą rozmową z przyjaciółmi, wieczorem z mężem.
Chcesz mieć dziecko i jednocześnie myślisz pozytywnie czyli skupiasz swoje myśli na tym co dobre, miłe, zabawne, radosne tu i teraz.
Ładuj swoje akumulatory pięknem zachodzącego słońca, szumem liści, zadowoleniem po wyjściu do kina czy na basen.
Doceń i zauważ życie w danym momencie w którym jesteś. Tu i teraz.
Cały czas czekając na dziecko i robiąc co w Twojej mocy aby spełniły się marzenia.
Przed pojawiającą się emocją zawsze najpierw jest myśl. Żeby doświadczać przyjemnych uczuć (nawet czekając na dziecko) skupiaj się przyjemnych myślach. Zaplanuj sobie dobry dzień.
Czekając na dziecko myśl pozytywnie bo to doda Ci energii i siły na czekanie.
I pamiętaj, żeby dać sobie prawo do wszystkich uczuć, nie zaprzeczaj im i nie udawaj, że nie są ważne. Masz prawo do lęku, masz też prawo do radości.
Zawsze. Również czekając na dziecko.
Myśl pozytywnie.
(03.08.2015)
PS.
Pobierz bezpłatnie Ebook „Opanuj niepłodność w 5 krokach” i spraw, żeby czekanie na dziecko było łatwiejsze!