Przez halę dworca centralnego w Warszawie ciągnęły tłumy. Z torbami, torebkami, walizami. Na obcasach, w trampkach, na koturnach. Przebijałam się przez tę ludzką ścianę, a w głowie wybrzmiewał mi echem, jak z megafonu głos: „gratuluję! Wszystko wskazuje na to, że jest Pani …