Witam!
Tak szczerze mówiąc zastanawiam się co napisać… Jednym słowem to co czuję to jest ogromna bezradność, nie wiem już co mam robić. Mam dość biegania po lekarzach, którzy nie stawiają żadnej diagnozy. Wszystkie wyniki są ok a ciąży nie ma.
Jak to jest, to jest jakaś kara???
Nie mogę patrzeć na kobiety w ciąży, a kolejna ciąża w rodzinie doprowadza mnie do płaczu… Nie mam już sił.
Rozpadam się na tysiąc kawałków i nie potrafię się posklejać. Udaję, że daje sobie radę przed mężem i koleżankami. Ale nie daję sobie rady i już dłużej nie dam rady. Nie potrafię przestać o tym myśleć, nie umiem, nie chcę.
Chciałabym, aby nasze marzenie się spełniło… Ile mam jeszcze czekać, ile jeszcze mam wytrzymać? Nie mam już siły. Naprawdę nie mam siły.
Jak ja mam myśleć pozytywnie???
Wszystkie moje koleżanki mają już dzieci, a ja nadal bez efektów. Ciągłe latanie po lekarzach, kosztowne a zarazem nieskuteczne leczenie, po co to wszystko?
Co chwilę tylko słyszę i jak tam, jak badania?
Czy ja kiedykolwiek zostanę mamą, czy poczuję jak to jest?
Zastanawiam się co dalej, który lekarz może mi jeszcze pomóc, czy w ogóle ktoś taki istnieje?
Pozdrawiam
Moja odpowiedź:
Witam i bardzo dziękuję za list!
Te wszystkie emocje o których Pani napisała są bardzo typowe w czasie starań o dziecko. Co nie zmienia faktu, że jest z nimi Pani bardzo trudno żyć…
Chciałam się dopytać, ile czasu leczy Pani niepłodność, co mówią lekarze i czy mąż się badał. Zwłaszcza to ostatnie pytanie jest ważne. Bo jeśli lekarze mówią Pani, że diagnozy są dobre a ciąży brak, to warto wiedzieć jak to jest z płodnością u męża. To naprawdę ważne!
Napisała też Pani, że przed koleżankami i mężem udaje, że daje sobie radę. Rozumiem, że nie wszyscy z otoczenia muszą znać dokładnie Pani emocje i wiedzieć co Pani przeżywa. Ale mąż? W tym trudnym czasie warto rozmawiać, być dla siebie nawzajem…
Trzeba mieć wsparcie kilku zaufanych, bliskich osób, żeby emocje i lęki „nie zjadły” Pani od środka.
Nie przygniotły swoim ciężarem. One już to robią, dlatego koniecznie trzeba zadbać o „osobistą grupę wsparcia” a także nauczyć się „usuwania” nieprzyjemnych emocji. Nauczyć się nimi zarządzać i nie koncentrować na nich. Nabrać dystansu do niepłodności i czekania na dziecko.
Ale przede wszysttkim rozmawiać z mężem. To też nie oznacza, że trzeba mu w kółko „płakać w rękaw”. Można znaleźć złoty środek.
Ciąże w rodzinie i wśród znajomych to zawsze bolesny temat dla starających się o dziecko. Pojawia się zazdrość i złość, bo ktoś ma ot tak to, na co ja czekam… Doskonale pamiętam, jak trudno mi było zaakceptować ciążę przyjaciółki, koleżanek w pracy. Sam widok kobiety w ciąży na ulicy bolał i wywoływał złość. Dopiero po jakimś czasie (kilku latach!) zaczęłam zmieniać podejście – skoro sama chcę mieć dziecko i zajść w ciążę, to nie mogę się złościć na ciążę innych, bo sama sobie zaprzeczam, że ciąża to oczekiwany przeze mnie stan! Zaczęło pomagać, złapałam dystans. To nie oznacza że wcale mnie to ruszało, ale jednak w dużo mniejszym stopniu. Polecam taką zmianę myślenia!
Niestety z czekaniem na dziecko jest tak, że ponieważ bardzo go pragniemy to każdy miesiąc czekania na upragnioną ciążę dłuży się, boli. I na koniec kolejnego nieudanego cyklu czeka czarna rozpacz. I kolejna walka. I znowu.
Ponieważ chcemy, a nic z tego nie wychodzi pojawia się bezradność i bezsilność. Dokładnie opisałam oba uczucia w swojej książce „Chcę mieć dziecko”.
Dopóki jest tak, że będzie Pani miała poczucie walki, że nie może odpuścić, bo przecież tak bardzo Pani chce mieć dziecko, dopóty rósł będzie poziom stresu.
A co by nie mówiły różne badania, złe samopoczucie i napięte nerwy mają wpływ na działanie organizmu. Niektórzy ludzie ze stresu nie mogą jeść – organizm zaciska mięśnie żołądka, albo oddychać… albo właśnie zajść w ciążę.
Z niepłodnością i emocjami które jej towarzyszą jest trochę tak, że oczekujemy od życia spełniania listy naszych życzeń. Chcemy to, tamto, wszystko ma się układać po naszej myśli. Jak nie – to pojawia się złość, frustracja, walka o swoje. Bezradność. Bezsilność. Lęk o przyszłość. Bunt. I pewnie jeszcze wiele innych emocji. Całe życie zaczyna się kręcić wokół tego, jak zajść w ciążę. Jak najszybciej!
A kiedy to nie wychodzi – poczucie niemocy i rozsypywania się na kawałki się pogłębia…
Dlatego warto, a nawet trzeba poza leczeniem farmakologicznym, diagnozami, poprawą stylu życia (o czym również piszę w książce) zadbać o swoje emocje. Nauczyć się, że życie nie spełnia naszych pragnień. A przynajmniej nie w czasie przez nas oczekiwanym.
Warto nauczyć się codziennego, dobrego, spokojnego funkcjonowania, z niepłodnością w tle.
Nie wiem, ile jeszcze leczenia przed Panią i nie wiem, czy zostanie Pani mamą.
Ale wiem na pewno, że warto jest zadbać o siebie i swoje przeżywanie tego czasu. Złapać dystans, nauczyć się rozmawiać o emocjach, zadbać o dobrą relację z mężem.
To potencjał na całe życie!
Trzymam mocno kciuki za Pani starania! I chciałabym wyrazić swoje uznanie dla Pani, że szuka Pani pomocy. Niewiele kobiet jest na to gotowa. A przecież dzięki zadbaniu o siebie dajemy sobie większe szanse na sukces!
Pozdrawiam ciepło,
Monika Szadkowska
PS.
Pobierz bezpłatnie Ebook „Opanuj niepłodność w 5 krokach” i spraw, żeby czekanie na dziecko było łatwiejsze!