Dzień Dobry!
Mam 30 lat. Staram się z mężem o dziecko rok czasu… W ubiegłym roku wyszły moje dwie kochane kreski… Zrobiłam betę wyszła 60… Dzień później 72 a trzy dni później 120. Lekarz powiedział, że mam tydzień odpocząć… Zrobiłam po tygodniu wyszła 93… Dostałam skierowane do szpitala, ale obyło się bez czyszczenia…
Staramy się dalej. I każdy miesiąc to kolejne rozczarowanie…
W niedzielę mam dostać okres.. W piątek chcę iść zrobić betę bo nie wytrzymam… do niedzieli… Nie chce kolejnego rozczarowania…
Bardzo lubię dzieci. Każdy mi mówi „To ty masz podejście super do dzieci, czas na swoje…” Jakby każdy wiedział jak ja pragnę dziecka…. To nie jet tak że nie mam bo nie chce… Po prostu nie mogę zajść w ciążę. Mąż mój robił badania jest zdrowy.
To co siedzi w mnie?
Czy ja mam blokadę?
Ostatnio często się kłóciłam z mężem… ale to wszystko przez tą presję jak bardzo chcę mieć dziecko…
Lekarze mówią, że jestem zdrowa i za każdym razem życzą sukcesu…
Jak widzę panie z brzuszkiem to tak strasznie im zazdroszczę…
A za razem nie rozumiem dlaczego takie panie co piją i bawią się na każdej imprezie i wątpię czy myślą o braniu kwasu czy lutagenu, zachodzą w ciążę bez problemu…
A ja w czym jestem gorsza? Że bardzo chce?
Moja odpowiedź:
Bardzo dziękuję za list i zaufanie jakie Pani wykazała pisząc do mnie.
Strata ciąży boli… Pamiętam z własnego doświadczenia… I późniejszy lęk, że podobnie może być następnym razem… Myślę, że podobna obawa może być i w Pani.
To całkiem normalne, że jeśli doświadczymy porażki, to boimy się powtórki. Tak jest w każdej dziedzinie życia, może dotyczyć to również zajścia w ciążę.
Równie prawdopodobne jest, że ponieważ założyła sobie Pani plan „teraz czekam na ciążę” – to najzwyczajniej w świecie złośliwość losu mówi: „nie, nie teraz, nie na twoich warunkach”.
Zawsze jeśli mamy plan do wykonania a coś nam ten plan krzyżuje, przeżywamy frustrację i złość, że nie jest „po mojemu”. Dotyczy to również planowania powiększenia rodziny!
Proszę zauważyć, że często bywa tak, w różnych dziedzinach życia, że jeśli nam na czymś bardzo, bardzo zależy to ta rzecz nam nie wychodzi. I dopiero, kiedy odpuszczamy zmęczeni „walką” dzieje się cud.
Kiedy przyznajemy się do tego, że nie na wszystko w życiu mamy wpływ, zajmujemy myśli czymś innym, podejmujemy się nowych zadań – marzenia się spełniają.
Teraz nasuwa się pytanie, jak to zrobić, żeby nauczyć się odpuszczać?
Nie jest to łatwe, ale jest możliwe!
Trzeba zacząć od przyjrzenia się faktom, zmienić sposób myślenia o sobie i sytuacji i ustalić plan działania!
Fakty: to, że mąż jest zdrowy i że lekarze życzą sukcesów – czyli nie widzą przeciwwskazań do zajścia w ciążę – to bardzo dobra dla Was wiadomość!
Poronienie – zdarza się, jest bolesnym przeżyciem, ale jest wpisane w rytm natury. Nie wyklucza ponownego zajścia w ciążę i urodzenia zdrowego dziecka (dwa razy poroniłam, poza tym miałam nieudane in vitra, jestem mamą 3 dzieci).
Przyjmuje Pani leki, jest pod opieką lekarza, czyli interesuje się Pani swoją płodnością. Nie wiem, czy dodatkowo monitoruje Pani cykl, mierzy temperaturę? Jeśli nie, to warto. Albo na wykresie zobaczy Pani, że wszystko przebiega w organizmie prawidłowo i to uspokoi, że po prostu trzeba jeszcze poczekać na ciążę, albo wykres pokaże nieprawidłowości, które mogą być wskazówką do dalszej medycznej diagnozy.
Zmiana sposobu myślenia o sobie.
Uwaga, to bardzo ważne! Stajemy się takimi ludźmi jak o sobie myślimy! Jeśli „chodzą” Pani po głowie przekonania „jestem gorsza, coś jest ze mną nie tak” – to automatycznie, metodą samospełniającej się przepowiedni tak się zaczyna robić w życiu, że nic a przynajmniej zajście w ciążę nie wychodzi. „No bo przecież jestem gorsza” – a jeśli dodamy do tego obawę przed kolejnym poronieniem, to Pani podświadomość może dojść do wniosku, że nie ma sensu obarczać Pani ciążą… Świadomie, na rozum chce Pani dziecka, ale podświadomie temu zaprzecza. A organizm posłucha podświadomości.
Dlatego koniecznie trzeba zmienić to, w jaki sposób Pani o sobie myśli!
Proponuję mówić sobie takie rzeczy:
-
jestem płodna, zdrowa, czekam na ciążę
-
jestem wspaniałą kobietą, żoną, matką
-
jestem zadowolona z życia i z radością czekam na ciążę
Nie od razu, ale z czasem takie mówienie sobie dobrych, miłych, wspierających rzeczy pomoże. Jak nie w zajściu w ciążę, to przynajmniej w zmianie obrazu siebie!
Ważna jest też zmiana w presji czekania na ciążę, o której wspomniała Pani w liście.
Tu może Pani mówić sobie „cierpliwie czekam na ciążę”.
Naprawdę sposób, w jaki o sobie myślimy i jakie stany emocjonalne sobie „wmawiamy” ma wpływ na późniejsze samopoczucie. Kiedy samą siebie przekona Pani, że jest cierpliwa, presja zmaleje. Tylko, że to może trochę potrwać!
Zmiana myślenia o sytuacji.
Warto zastanowić się, jak przedłużające się czekanie wpływa na relacje z bliskimi ludźmi, choćby z mężem. Mężowie są zwykle na pierwszej linii frontu, kiedy mamy potrzebę wyrzucić z siebie złość i frustrację…
A tak być nie powinno. Zawsze jesteśmy odpowiedzialni za swoje reakcje emocjonalne i tak naprawdę nie mamy prawa odgrywać się na innych za własne złości. To trudne, sama musiałam się tego nauczyć, nie było łatwo… Ale tylko na początku!
Tak naprawdę to na dziecko czekacie razem. Lepiej więc szukać tego, co może Was zbliżyć do siebie w tym trudnym czasie, niż podzielić. I jeśli każde z Was zadba o to, żeby rozmawiać a nie mieć pretensji za kolejny nieudany cykl – będzie łatwiej znosić porażki.
Kluczem do zmiany komunikacji jest zaczynanie zdania od mówienia o sobie.
Jeśli zamiast pretensji zacznie mówić mężowi o swoich uczuciach, o tym, co Pani przeżywa, ile ma jeszcze siły, albo że już tej siły nie ma – to będzie pretekst do rozmowy, a nie do kłótni. I staniecie się dla siebie wsparciem!
Ustalenie planu działania.
Teraz czas na pracę Pani!
Potrzebna będzie kartka, długopis, mąż, dobra herbata, godzina spokoju.
Usiądźcie i spiszcie to, co zrobiliście, co możecie jeszcze zrobić, w jakim kierunku powinny iść zmiany w planowaniu codziennego życia, żeby czekanie na Maleństwo nie ograniczało Waszego życia.
Zapraszam po więcej wiedzy – zapis na newsletter – Pobierz bezpłatnie Ebook „Opanuj niepłodność w 5 krokach” i spraw, żeby czekanie na dziecko było łatwiejsze!
I zachęcam do zakupu książki.
Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki!
Monika Szadkowska