Wywiad z Idą Karpińską. Czy bezdzietność musi byc bolesna

Czy bezdzietność musi być bolesna? Wywiad z Idą Karpińską, Prezeską Organizacji Kwiat Kobiecości.

Zapraszam na niezwykłą rozmowę. Pełną optymizmu, dobrej, kobiecej energii i śmiechu, który czytając, trudno usłyszeć. Jednak jest go tam mnóstwo!

A to wszystko w tle rozmowy o bardzo trudnym temacie, jakim jest choroba nowotworowa, bezpłodność, utrata nadziei na macierzyństwo. I walka o życie i zdrowie!

Bardzo zależało mi na tym wywiadzie. Idę poznałam kilka lat temu i od samego początku w zdumienie mnie wprawiało to, że z tak dramatyczną historią potrafi żyć pełnią życia, emanuje dobrą energią i jeszcze na dokładkę z zaangażowaniem pomaga innym kobietom.

Monika Szadkowska – Dzień dobry. Chciałam Was dzisiaj zaprosić na wyjątkową rozmowę z wyjątkową kobietą, Idą Karpińską, prezeską Ogólnopolskiej Organizacji Kwiat Kobiecości, która wspiera nas, wszystkie kobiety, żebyśmy były zdrowe i robiły cytologię.

Ida Karpińska – Tak, cały czas uczę dziewczyny tego, że profilaktyka jest najważniejsza i że profilaktyka może nam uratować życie.

Monika – Wyglądasz na kobietę pełną energii, zadowoloną z życia, szczęśliwą i spełnioną

Ida – Bo tak jest!

Monika – Ale masz za sobą diagnozę rak szyjki macicy. Więc… jak to możliwe?

Ida – Tak, minęło już prawie 13 lat od momentu, kiedy zachorowałam na raka szyjki macicy. No i wtedy nie byłam kobietą zadowoloną. 13 lat temu to było zderzenie z takim potężnym murem, którym była choroba nowotworowa. I wiele było sytuacji, psychicznie ciężkich sytuacji, z którymi musiałam się zmierzyć, przez które musiałam przejść..

Monika – No właśnie, bo ja tak w kontekście coachingu płodności i leczenia niepłodności chciałam z tobą porozmawiać. Choroba, rak szyjki macicy, to jest potężny cios. Do tego bardzo często dochodzi bezpłodność, więc to drugi ogromny cios dla kobiety u progu życia, która to życie planuje, pewnie chciałaby mieć dzieci…

Ida – Tak, ja byłam wtedy po trzydziestce. Mnóstwo planów na przyszłość i między innymi macierzyństwo…

Choroba niestety spowodowała to, że nie mogę być mamą. Ale był ten moment, kiedy dowiedziałam się, że mam raka… Był ten moment walki o dziecko. Bo kiedy dowiedziałam się, że będzie usunięcie narządów rodnych, wszystkich… To postanowiłam trochę zawalczyć. I postanowiłam bez względu na wszystko co się będzie działo: najpierw zachodzę w ciążę, a potem będziemy dalej się leczyć. Ale bardzo szybko lekarze mi to wybili z głowy. Powiedzieli, że niestety, podczas ciąży hormony kobiece tak wariują, że nie uda nam się z tego wybrnąć, wyjść. Może być tak, że to spowoduje, że ja szybciej umrę i że nie uda się utrzymać płodu…

Monika – Co się dzieje wtedy z emocjami, w sercu?

Ida – To jest taka walka samej ze sobą. Bo dowiadujesz się, że nie możesz tego mieć, to jeszcze bardziej wtedy ciśniesz! W moim przypadku ogromną rolę odegrała moja mama, ponieważ ona przyjechała z Trójmiasta do Warszawy… Usiadłyśmy naprzeciwko siebie, złapała mnie za ręce i powiedziała tak: „Córeczko, kochana, być może to wszystko to, co się dzieje teraz wokół ciebie jest po coś. Być może gdzieś, ktoś porzucił dziecko, nie chciał go kochać, a ty masz to dziecko znaleźć.” I to są najcudowniejsze słowa, jakie może powiedzieć matka córce, ale też jakie może powiedzieć kobieta kobiecie.

I w tym momencie tok myślenia przeskakuje na inne tory. I to jest bardzo fajne, bo zaczęliśmy myśleć wtedy o adopcji. A z drugiej strony, jest jeszcze szansa, żeby mieć to dziecko, żeby kochać, żeby dać tą miłość temu maleństwu, które być może jeszcze bardziej potrzebuje tej miłości, jakby to było nasze własne!

Monika – Czyli w tym momencie, jeżeli okazało się, że musisz zawalczyć o swoje życie, tak przede wszystkim, tak na pierwszym planie – to tak naprawdę nawet wycięcie narządów kobiecych, niezbędnych do noszenia ciąży i do zajścia w ciążę, nie zamyka drogi do rodzicielstwa i do macierzyństwa.

Ida – Absolutnie!

Monika – W twojej głowie otworzyła się ta możliwość adoptowania. To też może być piękne i spełnione macierzyństwo?

Ida – Oczywiście, że tak. I takich przypadków, prowadząc Organizację Kwiat Kobiecości mamy bardzo dużo. Dziewczynom została zabrana ta fizyczna możliwość, żeby mieć dzieci – a w tej chwili mają dzieci adoptowane, czasem nawet drugie.

Monika – Czyli nawet najgorsza diagnoza, nie musi oznaczać końca świata.

Ida – Tak. Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji. Także jeśli stajemy przed taką diagnozą, że nie możemy mieć swoich dzieci, to bez względu na to, czy to jest choroba, czy to są inne uwarunkowania, to absolutnie myślcie Państwo o adopcji. Tam naprawdę są cudowne dzieci, które bardzo potrzebują naszej miłości i wyrwanie ich z domów małego dziecka, czy z domów dziecka jest dla nich jedyną szansą na normalne życie i na prawdziwą, domową, taką rodzicielską miłość.

Monika – Ida, to wszystko prawda, co mówisz, ale z tego, co wiem, to nie adoptowałaś dziecka…

Ida – Tak… Niestety nie udało się z powodów różnych, między innymi z takiego, że miałam dużo bardziej starszego męża ode mnie. To są takie trudne procedury w Polsce, ale nie do przejścia. Wiem, że adopcja się udaje.

Nie ukrywam też, że bardzo mocno wkręciłam się w Kwiat Kobiecości i troszeczkę odstawiłam adopcję i walkę o adopcję w czasie i przestrzeni. No i poleciały lata, teraz jestem dojrzałą kobietą…

Monika – Z tego co wiem, jesteś cudowną ciocią!

Ida – Jestem ciocią! Tak! Jestem ciocią cudownych dwóch małych szkrabów, chłopaków, którzy jak widzą, jak ich odwiedzam, wskakują na mnie obaj. Jest wtedy czochranie, jest super!

Monika – Czyli można znaleźć ujście dla uczuć związanych z dzieckiem, biorąc pod uwagę, że ma się siostrzeńców.

Ida – Oczywiście. Zawsze są inne dzieci w rodzinie, które możemy kochać, które możemy rozpieszczać i dać im swoją miłość.

Monika – Wiesz, jak rozmawiam z kobietami, które walczą ze swoją niepłodnością… Bo dopóki jest to walka, to one nie odpuszczają i jakby w głowie ciężko jest zakodować sobie myśl – przekonanie, że mogę adoptować, albo mogę odpuścić w ogóle starania… I dla takich kobiet myśl o tym, że mogę zostać bez dziecka jest końcem świata i dramatem samym w sobie.

Patrząc na Ciebie, nie widzę tego dramatu, chociaż pewnie jakiś ból w sercu jest. A może właśnie już nie ma? Może jest jakaś rana, która się zagoiła, albo ta przestrzeń została wypełniona innymi działaniami?

Co byś mogła powiedzieć tym kobietom, które chcą mieć dziecko, mają trudności i rozważają, czy to już koniec drogi?

Ida – Nie wiem, może jestem wyjątkowo psychicznie mocna, jak się okazało, że jednak tak, a sobie nie zdawałam z tego sprawy.

Ja mam absolutnie wypełnione życie i Kwiatem Kobiecości i kobietami, które wspieram i rodziną, którą mam bardzo blisko. I właśnie tymi dwoma małymi szkrabami.

I proszę mi wierzyć, że tak naprawdę mało mam czasu na myślenie, smucenie się i rozdrapywanie ran. Od czasu do czasu… na przykład wczoraj… usypiałam Julka i on tak leżał w tym wózeczku i tak na niego patrzyłam… I sobie pomyślałam, kurczę, jak fajnie jest teraz tutaj być. I to było dla mnie bardzo wzruszające, że widzę te małe nóżki, które do mnie biegną. A z drugiej strony tak sobie myślę, że fajnie jest tak poprzytulać się i wrócić do domu i do swojego życia. Aczkolwiek są momenty, kiedy za nimi tęsknię.

Myślę też, że wyrobienie sobie relacji, bo mamy z siostrą bardzo bliską relację, ona jest też taka wyjątkowa! Między nami jest 14 lat różnicy, także ja ją trochę wychowałam, więc ja tych swoich dzieci już trochę miałam…

Myślę, drogie Panie – nie rozdrapujcie ran, idźcie po prostu do przodu i szukajcie dla siebie w życiu przestrzeni. Jeśli macie siłę i ochotę na adopcję, absolutnie się nie zastanawiajcie i próbujcie. Działajcie!

I pamiętajcie, że nie tylko są sytuacje takie, kiedy możesz adoptować. Możesz być ciocią jakiegoś dziecka z domu dziecka. Możesz je zabierać na święta, na wakacje, na wyjazdy. Możesz je odwiedzać. Jest mnóstwo możliwości, żeby mieć przy sobie to dziecko do przytulania, do kochania, do dania mu tej miłość, która w was jest.

Monika – Dokładnie tak. Ja bardzo popieram. Trzeba szukać rozwiązań, sposobów, pomysłów i nie bać się podążać za swoimi potrzebami.

Ida – Dokładnie.

Monika – I teraz – jeśli nie ma możliwości posiadania dziecka naturalnie, szukajmy innej możliwości zaspokojenia naszych macierzyńskich instynktów.

Ida – Oczywiście, że tak!

Monika – Ida, powiedz mi jeszcze o Kwiecie Kobiecości. Bo to się dotyczy i kobiet i zdrowia i profilaktyki i poniekąd płodności, jak się okazuje!

Ida – Never ending story! To jest historia! To jest długa, cudowna historia.

Kwiatek jest pozytywnym skutkiem ubocznym mojej choroby. To zdanie lubię najbardziej, bo to jest jedyna organizacja w Polsce, która zajmuje się wspieraniem kobiet chorujących na nowotwory ginekologiczne. Ale nie tylko. Przede wszystkim drugą rzeczą, która jest dla nas ważna, to jest edukacja. Czyli mówienie do kobiet, przypominanie wam, drogie Panie o tym, że cytologia raz do roku! I że musicie tego pilnować, bo od tego zależy wasze zdrowie i życie. Ja marzę o tym, żebyście były zdrowe.

Polki w ogóle są mądre. Ja się spotykam z ogromną ilością kobiet tak face to face na naszych spotkaniach. Oprócz tego, że są mądre, to naprawdę są piękne.

I teraz ja bym tylko jeszcze chciała, żebyśmy były zdrowe i świadome. Bo świadomość, to tak naprawdę nasze zdrowie. Tym wygrywamy. Mamy prawo zadawać pytania lekarzowi, mamy prawo od lekarza wymagać odpowiedniego sprzętu do badania. To musi być specjalna szczoteczka. Mamy prawo poprosić go o cytologię, jeśli czujemy, że jest taka potrzeba. Mamy prawi poprosić o usg dopochwowe, mamy prawo poprosić o kolonoskopię. Mamy prawo zrobić usg piersi lub mammografię. Także drogie Panie – co roku trzeba z tego korzystać.

Z drugiej strony pamiętajcie o tym, że wszystkie płacimy składki i tak naprawdę ta cytologia, którą daje nam NFZ co trzy lata , ona nie jest za darmo. Ona jest z naszych składek i powinnyśmy to wykorzystać. A najlepiej robić ją raz do roku.

Monika – O ile kobiety, które starają się o dziecko, leczą niepłodność, są w wirze badań i wtedy ta cytologia jest robiona regularnie, bo wszystko musi być na tip top, „żebym mogła zajść w ciążę”. Natomiast bardzo często, kiedy jestem mamą, to już to odsuwam. Bo już jestem mamą, już nie muszę biegać do lekarza, wolę poświęcić ten czas dziecku, ewentualnie pieniądze wydać nie na cytologię, ale na pieluchy albo na nową zabawkę.

Natomiast, skoro już udało mi się i jestem mamą, to muszę być zdrową mamą.

Ida – No więc właśnie, dziewczyny, to jest podstawa. Dla tego małego szkraba, żeby oglądać jak szybko rośnie i potem wziąć na klatę to, jak pyskuje. Więc jak już jesteście po etapie chodzenia częstego do ginekologa, nie zapominajcie o sobie, bo jesteście jedyne dla tego dziecka, bo jesteście jedyne dla swojego męża, bo jesteście jedyne dla swojej najbliższej rodziny. Jesteście jedyne, nikt was nie zastąpi. Nikt! Przynajmniej będzie to bardzo trudne, żeby was zastąpić. Więc dbajcie o siebie.

Monika – Dbajcie o siebie, róbcie cytologię i szukajcie rozwiązań dla swoich problemów. Szukajcie ujścia dla swoich potrzeb i emocji w różny sposób.

Ida – To prawda. Zgadzam się,podpisuję się!

Monika – Bardzo dziękuję Ci Ida za rozmowę. Myślę, że była i inspirująca i wspierająca. Rozumiem, że dziewczyny ruszają na cytologię i otwierają swoje głowy w poszukiwaniu innych sposobów radzenia sobie z niepłodnością.

Ida – Tak jest drogie Panie i zapraszam na fan page Kwiatu Kobiecości!

Monika – I do sklepu z misją, gdzie można kupić wiele ciekawych rzeczy, które się mogą przydać.

Ida – Tak! Słuchajcie, jest nowy projekt Kwiatu Kobiecości. Sklep z misją, w którym znajdziecie różne produkty, z których dochód jest przekazywany na cytobus kwiatkowy, który będzie jeździł zwłaszcza do tych małych miejscowości. Tam będzie robił kobietom cytologię za darmo.

Monika – Żebyście były zdrowe. Zapraszamy: www.kwiatkobiecosci.pl zakładka sklep. Mam tam swojego ebooka Fenomen Kobiecości – i zachęcam do zakupu!

Ida – Bardzo dziękujemy! Pozdrawiamy!

Wywiad możesz obejrzeć również na kanale YouTube. Wtedy usłyszysz energię i dużo śmiechu!

PS.

Pobierz bezpłatnie Ebook „Opanuj niepłodność w 5 krokach” i spraw, żeby czekanie na dziecko było łatwiejsze!