Prawdziwa siła to siła zmiany! Jak moja niepłodność odkryła przede mną świat pozytywnego myślenia.

Niepłodność dała mi w kość. Zabrała kilka lat życia. Kilka (kilkanaście?) litrów łez…

Zamknęła mi przed nosem kilka okazji rozwoju zawodowego.

Dała sporo ataków furii, złości, tonę stresów i lęków.

Ale… sprowokowała też do zmiany. Zmiany sposobu myślenia, patrzenia na życie i jego wyzwania. I na to, co ja mogę zrobić w sytuacji zdawałoby się bez wyjścia.

Bez tego nie byłoby mnie tu, gdzie jestem teraz.

I za to mojej niepłodności jestem wdzięczna!

Nie wiem, czy wiesz, ale o swoje pierwsze dziecko starałam się 6 lat.

Ponieważ od początku dojrzewania miałam nieregularne cykle, podejrzewałam, że mogę mieć problemy z zajściem w ciążę.

Miałam 23 lata, kiedy podjęliśmy decyzję o dziecku. Poszłam do lekarza, ale kazał mi przyjść po 2 latach starań bez efektów. Poczułam się potraktowana lekceważąco, więc zmieniłam ginekologa.

Od skądinąd miłej pani doktor dowiedziałam się, że z dziećmi to są same kłopoty. Ona ma dzieci, więc wie o czym mówi…

Poczułam, jakby ktoś rzucał mi kłody pod nogi na mojej drodze do macierzyństwa.

Pewnie masz podobne doświadczenia… Lekarze, diagnozy, czekanie, robienie testów i doszukiwanie się tej drugiej kreski… Koszmar!

Po kilku latach„bojów”, morzu wylanych łez i poczucia wykluczenia z życia wreszcie zostałam mamą! Syn jest w tej chwili wyższy ode mnie.

Jednak doskonale pamiętam ból i samotność niepłodności…

Leżałam w szpitalu, dzień po transferze in vitro.

Podobno zostałam przestymulowana.

I mimo że grzecznie przeleżałam dwa tygodnie w łóżku, wpatrując się w zdjęcie zarodków, które były we mnie zasadzie wiedziałam, że to oznacza niepowodzenie.

I koniec pewnej epoki w moich staraniach.

Do tego momentu wierzyłam, że zaplanowane krok po kroku starania, moja kontrola nad sytuacją zapewnią sukces!

Przecież to się nie mogło nie udać.

Podejście do in vitro było w moim umyśle równoznaczne z sukcesem i końcem niepłodności.

W dodatku z szansą na bliźnięta.

Znasz to?

Do tego momentu nie przejmowałam się swoim stanem psychicznym.

Emocje, złość, bezsilność, żal, lęk traktowałam jako element starań, przed którym nie można uciec, nie można go zmienić.

Po prostu uważałam, że tak ma być. To nieodzowny element niepłodności.

Wiesz co, myliłam się.

Po tym nieudanym transferze zrozumiałam , że jeśli mam mieć siłę do dalszej walki, to muszę zadbać o siebie, swoje emocje, samopoczucie, relacje…

Zapytam coacha płodności - Czy ja mam szanse na zajście w ciążę?

Powoli zaczęłam wprowadzać do swojego życia zmiany.

Znalazłam nowe hobby – wyszywanie haftem krzyżykowym.

Przestałam „obrażać się”, kiedy słyszałam, że muszę myśleć pozytywnie. Wcześniej dostawałam gęsiej skórki na samą myśl o tym, że mam zająć głowę innymi sprawami niż czekanie i tęsknota za ciążą.

Zaczęłam doceniać to, co mam.

Uwierz, to był długi proces, trwał rok, może nawet półtora…

Jednak poziom samopoczucia regularnie szybował w górę!

Pozytywne myślenie naprawdę ma moc!

Ponieważ zajmowałam się terapią i rozwojem osobistym, postanowiłam wiedzę i własne doświadczenia związane z niepłodnością wykorzystać i przekuć w coaching płodności.

Chciałam i chcę pomagać w radzeniu sobie z emocjami i trudnymi przeżyciami kobietom, które za długo czekają na ciążę. Stąd pomysł na autorski projekt wsparcia „Chcę Mieć Dziecko”.

W sumie to wyszywanie haftem krzyżykowym pozwoliło zmienić moje myśli i usunąć większość tych negatywnych z głowy. To było coś tak totalnie innego niż to co do tej pory robiłam! Skupiając się na przewleczeniu igły jednocześnie oczyszczałam głowę z nadmiaru emocji i złych myśli.

Teraz pozwól, że pokażę Ci dowód na to, że pozytywne myślenie działa

(a przykład będzie o dziecku)

Czasem słyszę stwierdzenie, że to pozytywne myślenie nie działa.

Ja się z tym nie zgadzam.

Tylko, że myślenie to jedno a działanie to drugie!

Wyobraź sobie teraz, że siedzisz w fotelu i masz ochotę na coś do zjedzenia i chciałbyś aby Twój mąż kupił Ci to wracając z pracy.

Zaczynasz o tym intensywnie myśleć, Coraz mocniej i mocniej.

Szansa na to, że mąż odbierze twoje myśli są mizerne (mój się raczej nie domyśla 😊)

Dlatego jeśli Ci bardzo zależy, to weźmiesz telefon i napiszesz mu o tym, albo do niego zadzwonisz bo myślenie prowadzi do określonego działania.

Teraz wyobraź sobie, że masz dziecko.

Twoje dziecko zaczyna o sobie myśleć, że się do niczego nie nadaje, że nic nie potrafi, nic w życie nie osiągnie.

Jeśli myśli tak przez 5 minut to się nic nie stanie, ale jeśli zaczyna myśleć tak przez MIESIĄC, ROK – to zaczyna się coraz gorzej czuć, a to z kolei prowadzi do tego że zaczyna się wycofywać i przestaje podejmować różne działania, po prostu nie robi tego bo „wie” (MYŚLI), że to i tak bez sensu, bo nie da sobie rady.

Jeśli natomiast myśli o sobie dobrze (że da sobie radę, że potrafi, że się może nauczyć) to zaczyna podejmować różne działania, wzrasta jego samoocena i pewność siebie.

Pytanie do Ciebie, CO zrobisz?

Zostawisz go z tymi myślami, czy będziesz starała się je zmienić.

Czy będziesz starała się przekazać swojemu dziecku to, że jest wspaniałe, czy uznasz, że jak chce źle o sobie myśleć to niech myśli i może kiedyś zrozumie, że nie warto?

Jeśli chcesz to przetrenować na sobie to zamknij oczy i pomyśl przez 30 sekund, że nic w pracy CI nie wyjdzie.

Jak otworzysz oczy to pomyśl, jak się czujesz i jak byś się czuła myśląc tak przez TYDZIEŃ, MIESIĄC, 10 LAT…

Potem ponownie je zamknij i pomyśl przez 30 sekund, że osiągniesz w pracy sukces.

Pomyśl, ile energii Ci to doda jeśli będziesz w ten sposób myślała przez TYDZIEŃ, MIESIĄC LUB 10 LAT!

Zobacz jaka będzie różnica w Twoich odczuciach w obu przypadkach. Pomyśl nad tym!


Ja dostrzegłam różnicę. I nie chciałam już dłużej sama siebie męczyć negatywnymi scenariuszami.

Potrzebowałam nadziei, dobrej energii, wiary w sukces! I nawet jak znowu widziałam tylko jedną kreskę na teście ciążowym, to wolałam skupiać myśli na sprawach, które dodawały mi energii i były po prostu pozytywne!

To oczywiście tylko jedna z wielu zmian, które zaczęłam wdrażać w życie.

Dziś jednak mogę powiedzieć swojej niepłodności: DZIĘKUJĘ!

Macierzyństwo nie rozwiązało setek codziennych, życiowych i relacyjnych problemów.

A umiejętności, których nauczyłam się czasie czekania na dziecko pomogły mi przetrwać wiele życiowych burz. Poukładać swoje życie, panować nad emocjami, redukować stres, wychowywać dzieci, znosić porażki i doceniać sukcesy!

#niepłodnośćmojasiła !

Pobierz bezpłatnie Ebook „Opanuj niepłodność w 5 krokach” i spraw, żeby czekanie na dziecko było łatwiejsze!