Żeby móc dać Nowe Życie przełamaliśmy wstyd. Prośba o pomoc to nasza siła.

Mija kolejny dzień…w sumie było ich chyba ponad 1400 w naszej walce z niepłodnością… W głowie kłębi się tysiąc myśli na sekundę, niezrozumienie i żal to emocje,które towarzyszą mi codziennie.

Wiele razy w mojej głowie przewijały się obrazki wycięte z marzeń, w snach pojawiają się sceny, w których jesteśmy szczęśliwą pełną rodziną. Pięknie było poczuć chociaż przez chwilę to szczęście, za którym tęsknię każdego dnia.

Być może będzie wydawać się to dziwne – w końcu jak można tęsknić za czymś, czego się w życiu nie doświadczyło. Otóż w walce z tą chorobą można.

Pierwszy rok starań mija bardzo szybko. Ja byłam nastawiona bardzo pozytywnie, czasami tęsknię za tym beztroskim myśleniem i optymizmem.

Każdy miesiąc był nową nadzieją i z entuzjazmem robiłam test ciążowy czekając, aż zobaczę upragnione dwie kreski.

Później były łzy, nastrój depresyjny i z następnym nowym cyklem nadchodziła nadzieja, że mamy kolejną szansę na powodzenie.

Kiedy już mijają następne miesiące patrzenie pozytywnie w przyszłość nie przychodzi już tak łatwo. W głowie zapala się czerwona lampka i zaczynamy sobie zdawać sprawę, że coś w nas nie działa jak powinno.

Zaczynamy szukać pomocy początkowo czytając artykuły w internecie lub wspomagamy się w książkach. Zaczynamy stosować się do wszystkich cennych rad, zwracamy uwagę na to co jemy, obserwujemy swoje ciało.

Z pozoru wydaje się, że wszystko jest dobrze, przecież nie mamy żadnych objawów chorobowych, czujemy się silni… nic bardziej mylnego.

Niepłodność nie daje o sobie znać, nie zauważymy objawów jak przy innych chorobach cywilizacyjnych, nie jest ona zauważalna z zewnątrz – ale niszczy naszą psychikę od środka.

Nie da się opisać słowami wszystkich uczuć, kiedy jesteśmy już zdiagnozowani i wiemy, że bez pomocy specjalistów i metod wspomaganego rozrodu nie będziemy mogli doświadczyć cudu narodzin i poczuć cudownego zapachu noworodka. Nigdy nie mówmy kto jest winny, nie rańmy się jeszcze bardziej w tej dramatycznej walce o dziecko.

Zaczyna się walka o nasze związki, nas samych oraz o pieniądze na leczenie naszej choroby.

Leczenie niepłodności w naszym kraju oparte jest na prywatnych, bardzo drogich wizytach w klinikach. Mamy świadomość, że otrzymamy pomoc jeśli posiadamy wystarczającą ilość pieniędzy.

Dramat zaczyna się wtedy, kiedy oboje partnerów zarabia, ale nie może pozwolić sobie na leczenie .

Ludzie mają różne sytuacje w życiu, nigdy nie należy ich oceniać, wyśmiewać się czy hejtować – nie wiadomo jaki los jest dla nas zapisany, życie jest jedną wielką niewiadomą.

Na naszej drodze do spełnienia marzenia o dziecku pojawiła się OLIGOSPERMIA, która przekreśliła nam całkowicie szanse na naturalną ciążę.

Każdy z nas marzył o chwili poczęcia potomka, byliśmy przekonani, że będzie romantycznie, że nie będziemy musieli długo wyczekiwać tego momentu, ale musimy pogodzić się z myślą, że cała procedura IN VITRO nie jest niczym przyjemnym.

A w głowie zamiast szczęścia gości strach i lęk – nie wiemy jak będziemy znosić stymulacje hormonalną, znieczulenia ogólne a największym naszym zmartwieniem jest to, czy nam się uda.

Ktoś kto nie doświadczył niepłodności nie zrozumie tego co napisałam, ale być może uświadomi sobie, jak wielkie szczęście ma, że może cieszyć się z rodzicielstwa. A przede wszystkim postara się nie oceniać par, które muszą przejść bardzo ciężką i bolesną drogę, żeby stworzyć NOWE ŻYCIE.

Nadszedł kolejny smutny dzień, niby powinnam się cieszyć, że mogę żyję, mam dobrego męża, ale pustka w sercu nie daje o sobie zapomnieć.

Piję kawę, spoglądam za okno i nie czuję już tej nadziei na nowe życie – minął kolejny rok odkąd niepłodność zagościła w naszym domu doświadczając nas bezlitośnie.

Gdzie szukać pomocy?

Przecież dla ludzi chorujących na niepłodność nie ma bezpłatnej pomocy, o naszym zdrowiu reprodukcyjnym i komforcie psychicznym decyduje duża suma pieniędzy.

Każda z nas jest w stanie poświęcić wszystko, żeby móc trzymać wymarzonego maluszka w ramionach, ale często nas po prostu na to nie stać.

Cierpimy podwójnie, z jednej strony brak dziecka, a z drugiej sytuacja finansowa, która i tak już jest nadszarpnięta leczeniem i drogimi badaniami. Zaczynają się wyrzeczenia, od kilku lat nie jeździmy na wakacje, nie sprawiamy sobie żadnych przyjemności, nie możemy sobie pozwolić na kolacje w restauracji, ponieważ każdą złotówkę odkładamy do skarbonki na „dziecko”.

Czasami uzbieranie potrzebnej sumy trwa latami, często bierzemy kredyty – choć nie każdy z nas ma taką możliwość. Wiemy, że robimy wszystko co w naszej mocy ale czujemy, że to za mało.

Niepłodność to zmęczenie fizyczne i psychiczne, nie możemy nawet na chwilę uwolnić się od myśli, zaczynamy zamykać się w domu, żeby nie cierpieć na widok ciężarnych kobiet, szczęśliwych mam, które czule spoglądają na swoje skarby w wózku, pewnie nie raz każda z nas wracała do domu z płaczem, z poczuciem niesprawiedliwości i bezsilności.

Z zewnątrz wyglądamy normalnie, nikt z naszego bliskiego otoczenia nie wie, jak często płaczemy w poduszkę, że emocje które towarzyszą nam latami przybierają na intensywności – nie maleją nawet na chwilę.

Wykonujemy swoje obowiązki jak zaprogramowany robot, chowając się pod skorupą dramatu, który rozgrywa się w naszych sercach.

Nasza sytuacja jest podwójnie ciężka, nie boję się o tym mówić ani nie czuję się gorsza wiedząc, że należymy do kategorii ludzi biedniejszych – tak jesteśmy podzielone na dwie grupy, być może ktoś, kogo stać na leczenie nie zrozumie tego co piszę, zaczną się osądy, że chcemy iść drogą na skróty, że skoro nie stać nas na In Vitro to nie będzie nas stać na wychowanie dziecka…

Ale zapewniam, że zrobiliśmy wszystko, żeby nie musieć prosić o pomoc.

Żeby móc dać Nowe Życie przełamaliśmy wstyd.

Zaczęliśmy głośno mówić o naszym problemie, nauczyliśmy się nie bać poprosić o pomoc.

Człowiek w desperacji dostaje mocy, która napędza nas do walki.

Nigdy bym się nie spodziewała, że zbiorę w sobie tyle odwagi, żeby opowiedzieć naszą historię w lokalnej telewizji. Możesz ją obejrzeć TUTAJ.

W moim życiu nadszedł czas pogodzenia się z tym, że bez pomocy nie damy sobie rady.

Zbiórka, którą założyliśmy jest naszą jedyną nadzieją.

Najbardziej bolesny jest fakt, że suma, którą udało nam się zebrać nie jest od naszych przyjaciół i rodziny-oni odwrócili się jak tylko dowiedzieli się o naszym problemie.

To był moment przełomu, który postawił nas na ziemi. Jesteśmy sami w naszym cierpieniu, ale mamy siebie i z wzajemnym wsparciem przejdziemy przez wszystko.

ZBIÓRKA: WYGRAM WALKĘ O NOWE ŻYCIE – NIE PODDAM SIĘ BEZ WALKI, JESTEM ZDETRERMINOWANA

Roksana Hermannova

Możesz również podpisać PETYCJĘ W SPRAWIE PRZYWWRÓCENIA PROGRAMU LECZENIA NIEPŁODNOŚCI METODĄ ZAPŁODNIENIA POZAUSTROJOWEGO.

Pobierz bezpłatnie Ebook „Opanuj niepłodność w 5 krokach” i spraw, żeby czekanie na dziecko było łatwiejsze!